Venatori
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.



 
IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Nigdy nie wiesz co Cię w życiu spotka...

Go down 
2 posters
AutorWiadomość
Guido

Guido


Liczba postów : 61
Liczba cukierków : 9200
Data dołączenia : 01/06/2016
Wiek : 30

Nigdy nie wiesz co Cię w życiu spotka... Empty
PisanieTemat: Nigdy nie wiesz co Cię w życiu spotka...   Nigdy nie wiesz co Cię w życiu spotka... I_icon_minitimeCzw Cze 02, 2016 11:44 am

- Kto to?
- Chyba skądś kojarzę te symbole. Jakbym już je gdzieś widział w tym miejscu.

Nagle trzecie miejsce przy stole również zostało zajęte.
- Venatori.
- A Ty, coś Ty za jeden?
- Odpowiadam na wasze pytanie.
- To jakiś nowy bożek ten Venatori?
- Nie, to organizacja, od niedawna mają swoją siedzibę w Irimgardzie.
- Ciekawe...
- Podobno mają ogromne wpływy i za niedługo będą się liczyć w polityce Fallathanu.
- Brednie...

Ta dyskusja trwała jeszcze przez chwilę gdzie trzech obcych dla siebie ludzi rozmawiało na temat przybysza, który siedział przy szynkwasie i rozmawiał z Euzebiuszem. Wyglądał na porządnie ubranego wędrowca, a na swych rzeczach miał charakterystyczny symbol gołębia. Nie trudno było domyśleć się, że to nie dlatego, że ma jednego krawca...
Stolik obok siedział młody mężczyzna w niebieskiej lnianej koszuli wsadzonej w skórzane czarne spodnie. Siedział i ostrzył przy pomocy osełki swój mały sztylet. Wyglądał na jednego z kolejnych poszukiwaczy przygód jakich tu było wielu. On również obserwował tajemniczego człowieka przy ladzie. Na szczęście miał dobry słuch i rozmowa trzech Panów doszła do jego zaokrąglonych uszu.
Członek Venatori udał się do drzwi i wyszedł przez jeden z portali. Guido wiedział że musi dowiedzieć się o nich więcej.

***

Podróż do Irimgardu przy ograniczonych środkach nie należy do łatwych. Zwłaszcza kiedy mieszka się w Azeloth. Spakował najpotrzebniejsze rzeczy i całą swą "małą fortunę". Udał się konno w stronę rzeki Cyntae'aren która przecinała cały kraj na dwie części. Udał sie do Argenes, małej nadrzecznej miejscowości znanej chyba tylko z tego że jest mało znana.

***
Woda rzeki była lodowata, ale lato trwało w najlepsze i nie było to, aż tak odczuwalne. Nawet noce bywały bardzo ciepłe, wręcz duszne. Zbliżał się świt. Okolicę zakrywał jeszcze lekki półmrok, który dawał ochronę przed ciekawskimi oczyma. Czarny płaszcz przemykał gdzieś przez zarośla nadrzeczne, aby zbliżyć się do małej przystani, przy której stały dwie niewielkie łódki wyposażone w dwa małe żagle. Obie należały do rybaków, którzy łowili pstrągi w rzece, a następnie sprzedawali je przydrożnym handlarzom, którzy rozwozili je po okolicy. Jedna z tych łodzi należała do Brunnela i jego syna Vinciego. Ich życie wiodło się bez żadnych ekscesów. Codziennie wstawali przed świtem żeby przygotować sieci i wędki. O świcie wypływali i wracali na obiad. I tak dzień w dzień. Lecz tego dnia ich życie się odmieni, dla jednego bardziej dla innego mniej. Woda była lekko wzburzona...
Vinci przygotowywał sieci nachylając się lekko nad łodziom, czyścił je z glonów i innego syfu który przykleił się przez noc. Jego ojciec ruszył w stronę domostwa po ostatnią paczkę przynęt. Lekki krok oparł się o drewniany pokład. Sztylet zanurzył się w miękkim ciele trochę przygrubawego Vinciego. Nie wydał z siebie nawet pisknięcia, gdyż Guido zatkał mu usta. Usłyszeć można było tylko plusk wpadającego ciała do wody.

***

- Vinci! Ty gruby leniu!? Gdzie jest...!

Cios w potylicę załatwił sprawę. Łódka odbiła od przystani.

***

- Ty bydlaku! - rzekł wściekły Brunnel.
- Chcesz zobaczyć jeszcze córkę i żonę? - rzekł z przerażającym spokojem Guido. - Chcesz? To dobrze, bo przeżyjesz jeśli mnie zabierzesz do Irimgardu.

***

Płynęli dwa tygodnie. Żywiąc się głównie rybami i tym co kupił Guido kiedy wychodził na chwilę na ląd. Brunnel był cały czas przywiązany, a na czas zakupów zamykany w małej komórce łódki. Był mu potrzebny gdyż młody zabójca nie umiał płynąć jakąkolwiek łódką. Czas mijał powoli, a tematy do rozmów ograniczały się do przekleństw i obelg w stronę Guido'a

***

Homana. Kolejne wielkie miasto. Guido nie miał zamiaru zatrzymywać się tam dłużej. Przy jego niewyparzonym języku mógł tylko narobić sobie kłopotów w tym wojowniczym mieście. Udał się do stadniny i wynajął konia i osła. Zapakował rzeczy i udał się w podróż.

***

Ścieżki o tej porze roku nie były zaśnieżone, za to na pewno oblodzone. W czasie długiej wędrówki na szczyt Tirundila kilka razy Guido i jego dwa zwierzęta pociągowe przeżywały palpitacje serca kiedy kopyto ześlizgnęło się z gruntu, a całe ciało niebezpiecznie blisko zbliżyło się do krawędzi. Za każdym razem młody zabójca przeklinał dzień w którym zdecydował się na ten radykalny krok. Podróż była ciężka, mimo iż zabrał ze sobą futro jakie niegdyś otrzymał od swego dziadka, ale to nie wiele pomagało. Mroźne wiatry do których nie był przyzwyczajony dawały mu się we znaki.
W końcu ujrzał wąski most prowadzący do kamiennej twierdzy. Jej ogrom i sposób w jaki została tu zbudowana wzbudzał w nim ogromny podziw. Przez dobrą chwilę po prostu patrzył się z otwartymi ustami, nie mogąc uwierzyć jak człowiek, ogólnie istota śmiertelna, mogła coś takiego wykonać. Nie znał ani historii, ani momentu powstania tego zamku, ale to nie miało dla niego znaczenia. Wiedział że trafił w dobre miejsce.
Mijając anioły poczuł lekkie ciarki na plecach. Nie był osobą religijną, nie był też osobą która należała do tych szlachetnych. Był zwykłym człowiekiem, który radził sobie jakoś w życiu. Lecz kiedy osiągnął wiek dojrzały, wiedział że jest stworzony do czegoś wielkiego.
Wrota były zamknięte, zaś mury puste. Opuszczona? Wątpił czy takie coś ktokolwiek przy zdrowych zmysłach by opuścił. Złapał za kawałek murka ograniczającego most od przepaści, który z biegiem czasu i po wielu mrozach trochę się rozpadał. Kawałek cegły nagle poszybował w stronę wrót. Odbił się z ogromnym hukiem który rozniósł się echem po górach.
- Jest tam kto? - krzyknął z całych sił co również rozniosło się po okolicy.
Powrót do góry Go down
Mikael
Admin
Mikael


Liczba postów : 873
Liczba cukierków : 52993
Data dołączenia : 02/01/2015
Skąd : Hodor?

Nigdy nie wiesz co Cię w życiu spotka... Empty
PisanieTemat: Re: Nigdy nie wiesz co Cię w życiu spotka...   Nigdy nie wiesz co Cię w życiu spotka... I_icon_minitimeCzw Cze 02, 2016 8:20 pm

Powrót do góry Go down
 
Nigdy nie wiesz co Cię w życiu spotka...
Powrót do góry 
Strona 1 z 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Venatori :: Sprawy organizacyjne :: Początek-
Skocz do: